draga pomlad, pridi k meni
me poljubi in objemi
* * *
Wiosenny śniegopuch wiruje w powietrzu
i z szarobiałymi obłokami się zlewa.
Zieleń uderzyła wreszcie, soczyście.
A ptactwo świdruje w głowie
o czwartej nad ranem...
Słyszę oddech ziemi, wyczuwam jej tętno.
Woda wolnością pachnie.
Jest dobrze. Jest ciepło. I ciepło.
Kiedy nie myślę o przemijaniu.
Kiedy nie myślę o tym, czy uda mi się wejść na szczyt, który sobie wyśniłam.
Płynę z obłokami tylko.
Łapię więc te chwile, w słowach zamykam.
Ogrzeję się nimi, gdy cień chłodem przykryje.